Moja historia jest długa, ale spróbuję opowiedzieć ją w małym skrócie. Wychowałam się w wierzącej rodzinie, ale rozbitej. Może to miało jakiś wpływ na moje życie – targały mną rożne emocje jak to młodego człowieka, chciałam próbować wszystkiego. Przyszedł czas na pierwszą miłość, pierwsze zauroczenie i szybki zawód miłosny, odtrącenie, chłopak wyjechał za granicę. Krótko po tym zdarzeniu poznałam innego człowieka, szybko mi się oświadczył i ustaliliśmy datę ślubu, znajomi odradzali, ale oczywiście, kto by słuchał – zawsze podejmowałam szybkie decyzje, a to była jedną z nich, pomyślałam tylko, a co mi zależy – można spróbować. Po pewnym czasie chłopak którego niestety nadal kochałam wrócił i chciał nawiązać kontakt, udało mu się, podczas spotkania dowiedział się, że już za późno na wspólną przyszłość ponieważ zostałam mężatką. W moim małżeństwie jednak brakowało miłości i zauroczenia, myślałam, że kiedyś przyjdzie – na pierwszym miejscu stawiałam zawarty sakrament i rodzinę.
Bardzo chciałam mieć dzieci, początki były ciężkie dwa poronienia wywołały bezsilność, jednak wiara, modlitwa i nadzieja sprawiły, że urodziłam dwoje zdrowych, cudownych dzieci. Wydawałoby się, że wszystko jest ok, a tu nagle wkradło się zło coraz trudniej było mi żyć w małżeństwie bez miłości, ponadto sprzeczność charakterów, nie pasowaliśmy do siebie, nie brakowało ciągłych awantur. Zdałam sobie sprawę, że mąż jest dla mnie jakiś obcy, nie rozumieliśmy się w ogóle. Starałam się, aby ta sytuacja nie wywierała negatywnego wpływu na rodzinę, próbowałam być jak najlepszą żoną i matką, wciąż męczyło mnie żywe uczucie do innego mężczyzny podsycane gestami przyjaźni z jego strony, czułam jakieś zniewolenie. Ogarnął mnie marazm życiowy i poczucie, że znalazłam się w jakiejś pułapce. Szukałam uwolnienia od tej patologicznej sytuacji, chciałam jakiegoś wstrząsu, pogłębienia i umocnienia wiary, bo czułam, że tylko w ten sposób pokonam ten ogromny kryzys, zapragnęłam iść choć raz na pielgrzymkę, ale bałam się sama – nie wiem czego.
Los był dla mnie łaskawy, pewna osoba zachęciła mnie, aby pójść, udało się, przeszłam, kontemplując, modląc się, wyrzucając sobie wiele, wylewając morze łez. Ta pierwsza pielgrzymka sprawiła, że były następne, a 2015 r. byłam już czwarty raz.
Każda kolejna pielgrzymka wnosiła w moje życie coś nowego, zaczęły dziać się cuda, przez przypadek trafiłam do żywego różańca. W końcu zrozumiałam, że uczucie, które wciąż jest żywe w stosunku do mojego przyjaciela nie jest czyste i komplikuje moje relacje z mężem, zerwałam z przeszłością – było ciężko.
Pielgrzymki umacniały mnie, dawały nadzieję, że kiedyś los się odmieni, że Bóg rozwiąże te wszystkie problemy i pomoże znaleźć cudowny środek na poprawę sytuacji, nie chciałam rezygnować z naszego małżeństwa, próbowałam znaleźć odpowiedz na pytanie dlaczego Bóg tak sprawił, że połączył nas więzłem małżeństwa? Nie znalazłam na razie odpowiedzi na to pytanie i pewnie nie znajdę, ale za to zrozumiałam, że zmiany w naszym życiu małżeńskim muszę zacząć nie od narzekania tylko od pracy nad sobą i własnym postępowaniem, a dopiero później mogę próbować zmieniać otoczenie. Czarne chmury wreszcie odeszły, przedostał się promyk Miłosierdzia Bożego, teraz jest już lepiej i zaczynam coraz bardziej czuć potrzeby mojego męża, co wcześniej mi się nie zdarzało.
Po 26 latach wspólnego życia małżeńskiego mając odchowane dzieci próbujemy zacząć odbudowywać nasze małżeństwo, zaczynamy od początku, poczułam więź z mężem i miłość do niego. Pragnę dalej pielgrzymować z Braćmi i Siostrami, wspólnie dziękować Wszechmocnemu Bogu za dobroć i Matce Przenajświętszej za wysłuchanie próśb i przemianę w moim życiu.
Kryzys minął, a nasza wspólnota małżeńska jeszcze się umocniła. Teraz nadal borykamy się z rozmaitymi trudnościami. Wiele rzeczy jest jeszcze dla mojego męża zbyt trudne, wiele spraw jest też trudnych dla mnie, ale Bóg nas prowadzi swoimi ścieżkami, na których obok nas idą, krok za krokiem i ramię w ramię, nasi Bracia i Siostry w wierze. I właśnie dlatego każdego dnia dziękuję Bogu za to, że mi dał tę wielką Rodzinę naszej Pieszej Pielgrzymki Skałecznej.
Urszula
Cookie | Duration | Description |
---|---|---|
cookielawinfo-checkbox-analytics | 11 months | This cookie is set by GDPR Cookie Consent plugin. The cookie is used to store the user consent for the cookies in the category "Analytics". |
cookielawinfo-checkbox-functional | 11 months | The cookie is set by GDPR cookie consent to record the user consent for the cookies in the category "Functional". |
cookielawinfo-checkbox-necessary | 11 months | This cookie is set by GDPR Cookie Consent plugin. The cookies is used to store the user consent for the cookies in the category "Necessary". |
cookielawinfo-checkbox-others | 11 months | This cookie is set by GDPR Cookie Consent plugin. The cookie is used to store the user consent for the cookies in the category "Other. |
cookielawinfo-checkbox-performance | 11 months | This cookie is set by GDPR Cookie Consent plugin. The cookie is used to store the user consent for the cookies in the category "Performance". |
viewed_cookie_policy | 11 months | The cookie is set by the GDPR Cookie Consent plugin and is used to store whether or not user has consented to the use of cookies. It does not store any personal data. |